Tytuł: Asurito Sagishi

 Autor: Mariusz Zielke

Wydawnictwo: Principium

Ilość stron:  272

Ocena 9/10

—————————————————-

Jest to moje pierwsze spotkanie(lecz mam nadzieję, że nie ostatnie 😉 ) z twórczością pana Mariusza Zielke, polskim dziennikarzem śledczym oraz gospodarczym, absolwentem Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Mariusz Zielke jest autorem pierwszego polskiego thrillera finansowego „Wyrok”, o którym słyszałem co prawda wiele dobrego jednak nie miałem jeszcze okazji osobiście przekonać się o jej wartości.

Może zacznę od powiedzenia czegoś o okładce, gdyż bardzo mnie zainteresowała. Jest ona utworzona w duchu minimalistycznym, prosta grafika wektorowa dwóch rąk trzymających wysuniętą w jakiś 2/3 z saya katanę z azjatyckim napisem(nie udało jednak mi się znaleźć jakim dokładnie alfabetem zostało zapisane i co). Na drugim planie widzimy plamę krwi oraz cień człowieka, a wszystko znajduje się na żółtym tle. I wszystko z wykorzystaniem 4 kolorów. Ponad grafiką mamy tytuł „Asurito Sagishi” czcionką stylizowaną na pismo azjatyckie. Bardzo obstaje ona od wielu bardzo strojnych okładek jakie ostatnio widywałem na półkach Empiku, w którym często zdarza mi się czekać na autobus.

„Asurito Sagishi cnotliwy aferzysta”, ponieważ tak brzmi pełny tytuł książki autora „Wyroku”. Przed lekturą myślałem, że będzie to opowieść o Asurito Sagishi, który przyjeżdża do naszego zacnego kraju ze swego kwitnącej wiśni i przez przypadek nie znając naszych reali wywołuje aferę(jeśli ktoś zechce wykorzystać ten pomysł to nie pogniewam się za jakiś % z udziałów 😉 w końcu jak wiadomo grunt to dobry pomysł).
Michał Stawiński jest polskim detektywem gospodarczym, nietrzeźwiejącym alkoholikiem

„Moje zdjęcie było rzeczywiście bardzo nie udane i pochodziło sprzed piętnastu lat. Nawet świętej pamięci ukochana matka by mnie nie poznała, gdyż fotografię zrobiono, kiedy byłem całkowicie trzeźwy”

Narażając się kolejnym osobą, gangsterom, policji, służbą specjalnym, Interpolowi, prezydentowi oraz jego nieślubnemu synowi z gwiazdką pop. A do swej ochrony wynajmuje Profesora jednego z najlepszych płatnych zabójców, byłego wykładowcę etyki(studenci lepiej nie denerwujcie swych wykładowców ;))

Czytając „Asurito” zdarzało mi się nie jedno krotnie zaśmiać co ostatnio nie czytając nie zdarzało się za często. Książka jest groteskowa oraz pełna czarnego humoru. Mamy także piękne kobiety rodem z Jamesa Bonda. Znajdziemy wiele nawiązań do wydarzeń z ostatnich lat z naszego pięknego kraju. Tak, więc jeśli lubisz się pośmiać oraz gustujesz w czarnym humorze to ta książka na pewno przypadnie Ci do gustu.
Na koniec chciałbym podziękować serwisowi nakanapie.pl za możliwość przeczytania i napisania paru słów o cnotliwym aferzyście. A także panu Mariuszowi Zielke za autograf i również pozdrawiam.

———————————————————–

Książkę otrzymałem od serwisu nakanapie.pl, za co serdecznie dziękuje


Tytuł: Klasztor

 Autor: Panos Karnezis

Wydawnictwo: Replika

Ilość stron:  272

Ocena 7/10

—————————————————-

Wiele osób na pewno nie jednokrotnie zastanawiała się jak wygląda życie takiej zakonnicy czy też zakonnika. Co oni robią całymi dniami? Parnos Karnezis w swojej powieści „Klasztor” ukazuje nam życie kilku zakonnic z Hiszpańskiego zakonu z początku lat XX.

Akcja powieści Parnosa Karnezisa rozgrywa się w oddalonym od najbliższego miasta klasztorze Matki Boskiej Miłosiernej. Codzienne życie sióstr wypełnia spokój, pobożność, praca oraz modlitwa. Raz w miesiącu klasztor odwiedza biskup Estrada by spowiadać i odprawić mszę. Jednak cała sielanka sióstr zostaje zachwiana przez starą walizkę znalezioną pewnego ranka przez jedną ze sióstr przed klasztorem. W walizce znajduje się dziecko. Matka przełożona Maria Ines uznaje to za cud, dowód na istnienie Boga, który po tylu latach jednak wysłuchał jej próśb, mimo że ona już dawno przestała prosić i postanawia zatrzymać dziecko. Natomiast siostra Ana jest zupełnie odmiennego zdania. Według niej jest to zły znak a dziecko jest sprawką Szatana i należy je oddać do sierocińca. Która z sióstr ma rację? A może obie są w błędzie?

Życie w klasztorze Matki Boskiej Miłosiernej na pozór pobożne i bogobojne okazuje się nie do końca być takie. Siostry wierzą w Boga jednak nie do końca stosują się do przepisów prawa kanonicznego, matka przełożona odprawia codziennie msze, udziela komunii pozostałym siostrą, spowiada. Siostry nie są do końca szczere a ich prawdziwe ja ujawnia pojawienie się w klasztorze dziecka.

„Klasztor” nie należy do łatwych książek, znajdziemy w niej dużo smutku oraz melancholii. Porusza temat aborcji, która kiedyś była nie tyle zakazana, co surowo karana. Autor porusza tez kwestię celibatu, czy kobieta, która wyrzekła się macierzyństwa dla służby Bogu może pokochać dziecko i zrobić dla niego wszystko? Czy jest to czymś złym, jeśli po latach obudzi się w niej instynkt macierzyński? Podczas lektury może nasunąć się kilka interesujących pytań, o których warto by porozmawiać. Polecam odwiedziny w klasztorze Matki Boskiej Miłosiernej

———————————————————–

Książkę otrzymałem od serwisu nakanapie.pl, za co serdecznie dziękuje


 

 

Tytuł: Zrób sobie raj

 Autor: Mariusz Szczygieł

Wydawnictwo: Czarne

Ilość stron:  292

Ocena 7/10

————————————–

Kilka miesięcy temu błądząc, trochę już znudzony oczekiwaniem na kolejne zajęcia, między regałami w Empiku w oczy rzuciła mi się okładka książki autorstwa Mariusza Szczygła.

Na wspomnianej okładce widzimy zestaw „Jesus Christ” zawierający Jezusa do złożenia. Patrzę na tytuł „Zrób sobie raj” a na odwrocie czytam:

 

[…]jest książką o Czechach współczesnych. To opowieść o narodzie, który stworzył sobie kulturę jako antydepresant. Jeśli – jak twierdzi Michel Houellebecq – nasze czasy najlepiej charakteryzuje słowo „posępność”, to Czesi w interpretacji Szczygła umieją tę posępność imponująco usunąć z pola widzenia. Śmieją się, ale śmiech jest maską tragicznej bezradności.

Szczygła najbardziej fascynują Czesi, którzy nie wierzą w Boga. Pytanie o to, jak im się żyje bez Boga – czasem wyrażone wprost, a czasem ukryte – jest refrenem tej książki, łączącej pamiętnik z esejem, felietonem i reportażem.

 

i zapragnąłem zrobić sobie raj;)

Już po kilku stronach autor pokazuje nam, mimo że jesteśmy bratnim narodem to nasi sąsiedzi mają zupełnie inną kulturę.

Sytuacja z jednego ze sklepów, w którym sprzedawczyni ewidentnie opowiada coś przez komórkę swojej znajomej. Kolejka rośnie jednak nikt nie ma żadnych pretensji, wszyscy cierpliwie czekają niektórzy nawet się uśmiechają, a jeden z klientów po skończonej rozmowie nawet żartuje.

Inna opisana sytuacja pewna kobieta w zaawansowanej ciąży podczas wieczornego spaceru zauważa na drodze przed sobą bijącą się grupę młodzieży. Jednak nie zawraca tylko idzie dalej, ci zobaczywszy ją rozstępują się na chwilę poczym powracają do swego zajęcia.

Nie wyobrażam sobie, aby takie sytuacje mogły wydarzyć się u nas, ale może w Czechach np. kolejka to coś rzadkiego i dlatego nikt nie narzeka i się nie denerwuje.

Jak to można dowiedzieć się z okładki „Zrób sobie raj” jest zbiorem felietonów, wywiadów oraz eseji o Czechach. Szczygieł ukazuje Czechów, jako naród, który ze wszystkiego stara się śmiać, dramaty aby ktoś przyszedł do kina na nie są firmowane jako ”smutna komedia”, „gorzka groteska” itp. Uważają się za tolerancyjnych jednak katolicy nie mają łatwo, są dość mocno dyskryminowani, niestety autor nie wspomina, co z innymi odłamami chrześcijaństwa bądź innymi wyznaniami, moim zdaniem trochę szkoda. Jednak w Czechach z „Raju” podoba mi się, że ci, co chodzą do kościołów to robią to, ponieważ tak wybrali i wierzą a nie, bo tak zostali wychowani, ponieważ tak wypada, bo co powiedzą ludzie?

A tak przy okazji to przypomniało mi się, że gdzieś przed wakacjami słyszałem o spisie powszechnym czy czymś takim. Podobno każdy miał się spisać a jeśli ktoś miał odmówić spisania to miała mu grozić grzywna czy coś. Jacyś ludzie mieli chodzić ze specjalnymi urządzeniami bądź też telefonicznie. Jakoś nikt mnie nie prosił o żadne wypełnienie ankiety czy czegoś i z tego, co się orientuję to większość moich znajomych nic w ogóle nie słyszała o tym. Może rząd zrezygnował z tego, bo brakło im w połowie akcji pieniędzy? A może okazało by się, że wcale nie mamy 90% katolików.

Na zakończenie napiszę jeszcze tylko, że pierwszy raz zobaczywszy „zrób sobie raj” na półce spodziewałem się czegoś innego niż znalazłem w środku. Jednak nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziony, publikację Mariusza Szczygła czytałem z dużym zaciekawieniem. Ciekawą sprawą jest porównanie treści hymnów narodowych pod kątem, co mówią o tych narodach i ich krajach. Polecam lekturę każdemu zainteresowanemu poznaniem nieco bliżej naszych sąsiadów, z którymi mamy najdłuższą granicę 😉


Tytuł: Wielka Czwórka

 Autor: Agatha Christie

Wydawnictwo: Hachette

Ilość stron:  197

Ocena 6/10

———————————————–

Ostatnio zauważyłem, że idę oddać książki do biblioteki, przez całą drogę sobie powtarzam, że tylko je oddam i idę. Jednak za każdym razem jakoś tak wychodzi, że bibliotekarka jest czymś zajęta, a to gdzieś wyszła na chwilę i zawsze po wejściu kieruje się do półek z książkami. No i ostatnio było tak samo, no i po powrocie już czytałem „Wielką czwórkę” Agaty Christie. Chyba będę musiał wysłać kogoś, aby tym razem oddal za mnie książkę.

 

Wspaniały Herkules Poirot wraz ze swoim przyjacielem Hastingsem tym razem stawiają czoła nie lada sprawie, a międzynarodowej szajce podpisującej się wielką czwórką. Numer jeden bandy jest chińczyk Li Chang Yen, numer dwa to Amerykanin pochodzący z bogatych i wpływowych kręgów podpisujący się znakiem dolara, numer trzy to Francuzka jest też numer cztery zwany Niszczycielem.

 

Na całą sprawę wielkiej czwórki składa się kilkanaście mniejszych spraw, które są rozwiązywane przez Herkulesa, w które zamieszana jest wielka czwórka. Poirot szybko rozwikłuje, kim są kolejne numery międzynarodowego gangu niestety z pewnych względów nie może ich za każdym razem zamknąć.

Koncepcja wielkiej światowej grupy przestępczej jest całkiem ciekawym pomysłem jednak moim skromnym zdaniem lepiej by to wyszło gdyby motyw przewijał się przez kilka części przygód małego detektywa tak, aby czytelnik śledził tą sprawę aż do finału sprawy w jednej książce. A tak to wszystko jest trochę za szybko, już po chwili od rozpoczęcia lektury wiemy, kim są kolejni członkowie gangu, a kolejne zagadki są rozwiązywane od ręki.

 

Tak jak powiedziałem moim skromnym zdaniem wszystko dzieje się za szybko i dlatego też zbytnio nie polecam. Jednakże, jeśli jest się fanem małych szarych komórek Poirota to jest to pozycja obowiązkowa dla niego.

A czy wiecie, kim jest Achilles Poirot?

 


Tytuł: Dziewczynki ze świata maskotek

 Autor: Anja Snallman

Wydawnictwo: Świat Książki

Ilość stron:  270

Ocena 9/10

————————————

Zwykle nie czytuje książek o problemach społecznych, pewnie jak większość ludzi(zważywszy, że większość  w ogóle nie czyta książek;)). Jednak po natrafieniu na recenzję książki fińskiej pisarki Anji Snellman, postanowiłem, że jeśli wpadnie mi kiedyś w ręce to ją przeczytam. Książka porusza ciekawy problem, jakim jest prostytucja dziecięca. Nie dawno w naszym kraju była dość głośna sprawa Galerianek. Dobrym pytaniem w tym temacie jest, „Dlaczego?” i rozpoczynając lekturę chciałem uzyskać odpowiedź m.in. na to pytanie.

Matka 14-letniej Jasmin po powrocie z tygodniowej konferencji medycznej, dowiaduje się o zniknięciu córki i jej przyjaciółki Lindy. Dziadkowie, pod których opieką miała przebywać dziewczynka twierdza ze cały tydzień spała u Lindy, gdyż podobno miały się razem uczyć razem do egzaminu. Matka Lindy twierdzi natomiast, że córka powiedziała, że będą się uczyć u Jasmin. W szkole też nikt nie widział dziewczynek od tygodnia.

W „świecie maskotek” możemy wyodrębnić:

  • Opowieść Jasmin o swoim zaginięciu, o tym, co robiła przed nim i po porwaniu, o tym jak zmieniło się życie matki po tym wydarzeniu i o osobie, która ją porywała
  • „poniedziałek” jest książką napisaną kilka lat po zniknięciu Jasmin przez jej matkę. Rozdziały o tym tytule zawierają fragmenty tejże książki mówiącej o dniu, w którym się dowiedziała o zniknięciu córki.
  • Historię dwóch braci, którzy biorą czynny udział w seksbiznesie właściciela „świata maskotek”

Książka posiada jedynie 270 stron. Dlaczego jedynie? Moim zdaniem książka mogłaby mieć spokojnie drugie tyle. Historia zniknięcia i poczynań Jasmin i Lindy jest interesująca jak też to, co stało się z Jasmin po tym wydarzeniu. Lektura jest bardzo wciągająca, jednak po przeczytaniu pozostawiła pewien niedosyt na niektóre pytania, które przyszły mi namyśl w czasie lektury jak i przed nią. Nie uzyskałem do końca satysfakcjonującej mnie odpowiedzi.

„Dziewczynki ze świata maskotek” są książką, o której zaraz po przeczytaniu chciałoby się z kimś porozmawiać, przynajmniej ja poczułem taką chęć, że chętnie bym z kimś porozmawiał, niestety znam mało osób które czytają :(.


Tytuł: Wrota Ahrimana

Autor: Tom i Nita Horn

Wydawnictwo: Bullet Books

Ilość stron:  416

Ocena 9/10

—————————————————–

Każdy z nas słyszał w swoim życiu jakieś teorie spiskowe(czy może jest jednak ktoś, kto żadnej nie słyszał w swoim życiu?). Większość z nas słysząc takowe puka się głowę i wyśmiewa je. Jednak czy nie ma czasem ziarnka prawdy w nich?

 „Tylko małe sekrety muszą być strzeżone. Wielkie są trzymane w tajemnicy dzięki niedowierzaniu opinii publicznej.”

 Marshall McLuhan

 Tom Horn specjalista transhumanizmu, transgenetyki oraz duchowości. Kluczowa postać w nowoczesnym tłumaczeniu proroctw biblijnych. Wraz ze swoją żoną postanowili napisać książkę, w której przedstawiają nam nieznany świat tajnych rządowych eksperymentów określanych stopniem „ponad ściśle tajne”.

Powieść zaczyna się od nocnej ucieczki głównego bohatera przed agentami rządowego ośrodku Montero. Ojciec Joeya wysoko postawiony wojskowy został niedawno brutalnie zamordowany. Bohater chcąc wyjaśnić okoliczności śmierci swego ojca, wraz ze znalezionym w sklepie rodziców dziwnym posążkiem udaje się do starego znajomego ojca i od tego momentu zaczynają się wszystkie jego problemy. Okazuje się ze posążek został kiedyś zabrany przez ojca bohatera z miejsca rozbicia statku przybyszów z Marsa. Joe zostaje wciągnięty w światy spisek mający na celu powołanie do życia antychrysta, wprowadzenie Nowego Porządku Świata, zagładę wielu ludzi oraz wywołanie apokalipsy.

„Wrota Ahrimana” są bardzo zróżnicowaną powieścią. Czego w niej nie znajdziemy mamy science fiction w postaci rozbitego statku UFO, nawiązanie do teorii strun i istnienia innych wymiarów świata. Również mamy tu sensację od pierwszych stron aż po ostatnie, znajdziemy także anioły, mitologię, odwołania do biblii i rozwinięcie niektórych biblijnych wydarzeń w ciekawy sposób, nawiązanie do wojen aniołów, ich ingerencji w nasz świat, antychrysta, Armagedon. Mamy tajne rządowe projekty określone „ponad ściśle tajne”, wiele teorii spiskowych, eksperymenty genetyczne, tworzenie chimer, hybryd i dla potwierdzenia, że nie wszytko jest fikcją literacką autorzy na początku każdego rozdziału umieścili fragmenty wypowiedzi polityków, fragmenty biblii oraz artykułów naukowych.

Mimo że akcja toczy się bardzo szybko to w czasie lektury nachodzą czytelnika pytania. Ile z tego jest prawdą, a ile fikcją? Zwłaszcza, że na początku książki zostajemy poinformowani, że nie wszytko jest fikcją literacką. Co ukrywają przed nami rządy tego świata? Ile prawdy jest we wszystkich teoriach spiskowych, jakie się powszechnie słyszy?

Na za kończenie napiszę tylko, że książka jest warta przeczytania, nawet, jeśli się uważa ze to wszystko to czysta fikcja to znajdziesz całkiem dobry kawałek literatury. Ale jeżeli wierzysz w teorie spiskowe to jest to pozycja obowiązkowa dla Ciebie.


Tytuł: Pech

Autor: Joanna Chmielewska

Wydawnictwo: Kobra

Ilość stron:  336

Ocena 4/10

————————————

Ostatnimi czasy czytałem parę recenzji książek pani Joanny Chmielewskiej. Były one bardzo pochlebne, dlatego też postanowiłem przy najbliższej okazji sięgnąć po jakąś jej publikację. Będąc w bibliotece oddać książkę, którą trochę dość długo zgłębiałem, postanowiłem wziąć coś właśnie wspomnianej autorki.

Mimo że znam chyba jak każdy z nas maksymę „Nie oceniaj książki po okładce”. To czasem trudno jest inaczej wybrać tytuł, jeśli nie ma się zbytniego rozeznania w danym autorze a nie ma akurat na półkach znanych sobie wysoko ocenianych tytułów, których też się zbyt wiele nie zna. A na domiar złego tytuły będące na półkach nie posiadają żadnych opisów na tylnej okładce, które nie raz pomagają w wyborze. Tak, więc głównie sugerując się okładką traf padł na „pech”.

Na fabułę powieści składają się głównie dwa wątki. Pierwszym jest morderstwo Dominika Dominika, znanego fotografika. Dominik zostaje zastrzelony w swoim gabinecie, do którego nigdy nikogo nie wpuszczał, który jest także twierdza nie do zdobycia. Drugim wątkiem jest historia Izy Brant, do której przylatuje rodzinna delegacja z Australii, która ma stwierdzić czy jest godna otrzymania części spadku. I jak za każdym razem rodzinnej wizyt prześladuje ją straszliwy pech.

„Pech” można by określić mianem komedio kryminału. Mamy tu morderstwo i poszukiwania sprawców prowadzone przez policję. Mamy też teoretycznie komedie. Dlaczego teoretycznie w czytanej prze ze mnie opinii znalazłem słowa:

Nie czytaj tej książki w tramwaju, w przychodni, przed rozmowa kwalifikacyjna ani w żadnym innym miejscu w którym mogliby cie posądzić o nierówności „podsufitowe”. nie powstrzymasz śmiechu :)”*

W moim przypadku na pewno gdybym czytał w jednym z tych miejsc nikt na pewno nie wziąłby mnie za gościa mającego nie równo pod sufitem. Chociaż po małym zastanowieniu nie mogę tego stwierdzić na 100%. Jeśli miałoby coś takiego miejsce na pewno nie byłoby to z sugerowanego przez autora cytatu powodu. A z samego faktu czytania;). Styl Chmielewskiej także zbytnio nie przypadł mi do gustu. Niestety w najbliższym czasie prawdopodobnie moja znajomość twórczości autorki „pecha” nie będzie miała okazji na polepszenie się.

———————————————————-

*maryna83(nakanapie.pl)


 

Tytuł: Mój Przyjaciel Kaligula

Autor: Jacek Piekara

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Ilość stron:  504

Data Przeczytania:  30 lipiec 2011

Ocena 9/10

—————————————————————————

Dotąd moja znajomość twórczości Piekary ograniczała się do dwóch tomów cyklu inkwizytorskiego, choć od jakiegoś czasu miałem w planach zgłębić zawartość zbioru „świat jest pełen chętnych suk”, z którego pochodzi 2/3 „przyjaciela Kaliguli” i muszę powiedzieć że dobrze ze tego nie zrobiłem bo pewnie zupełnie inaczej podszedłbym do lektury najnowszej antologii Jacka Piekary. Na zbiór „Mój przyjaciel Kaligula” składa się 15 opowiadań + spojrzenie za kulisy. Całość jest podzielona na 4 działy „żarna historii”, „piekło, niebo, ziemia”, „obce światy” oraz „love story”.

Antologię otwiera tytułowe opowiadanie, które przedstawia nam postać Marka Wibiusza, który jest bardzo okrutnym człowiekiem i karmi się ludzką nienawiścią oraz cierpieniem. Bohater otrzymuje list od Kaliguli o zawiedzeniu jego zaufania i co powinien w tej sytuacji uczynić. Bohater wspomina niektóre ze swych intryg oraz zbrodni.

Kolejne opowiadanie „arachnofobia” przedstawia nam jeden z przewidywanych przez historyków scenariuszy historii Polski gdyby przyjęła sojusz Rzeszy i uderzyła razem z nią na Związek Radziecki.

A czy zdarzyło Ci się kiedyś zastanawiać, co by było gdyby nagle nieumarli(zombie, ghule, wampiry itp.) zaczęli się domagać równouprawnienia, akceptacji ich odmiennych jadłospisów oraz przestrzegania poprawności politycznej? Jeśli tak, bądź też właśnie teraz zrodziła się chęć poznania odpowiedzi na nie, to możemy ją znaleźć w opowiadaniu „Stowarzyszenie Nieumarlych Polaków”.

„Wśród ludzi” przez wielu uznawane za obrazoburcze, przedstawia nam spotkanie Jezusa kierowcy tira oraz Marii pracownicy jednego z zajazdów, którzy narodzili się ponownie i nie wiedzą, dlaczego ale starają się jakoś żyć.

„Mądrość głupców” jest to dobre krótkie opowiadanie mające dość zaskakujące zakończenie i wyrazistą puentę.

Oprócz wymienionych przeze mnie opowiadań znajdziemy w „Kaliguli” jeszcze wiele innych równie dobrych a być może i nawet lepszych opowieści.

Rzeczą, która bardzo mi się podobała jest spojrzenie za kulisy, jeśli nie każdy to jestem pewien, że większość wiele razy zadawala sobie pytanie skąd dany pisarz bierze swoje pomysły.

Opowiadania bardzo dobrze się czyta, są świetnie skonstruowane, zróżnicowane oraz mają nie banalne fabuły. Piekara tym zbiorem udowadnia, że ma wiele ciekawych pomysłów. Jedyne, co mogę zarzucić jego opowiadaniom to, że niektóre kończą się zbyt szybko i chciałoby się, aby powstała ich dalsza część, choć może lepiej, aby został pewien niedosyt niż gdyby miałby być przesyt. Komu mógłbym polecić „Kaligulę”? Myślę, że każdemu, kto nie miał okazji czytać „chętnych suk”(zważywszy na to, że większość opowiadań pochodzi z tego zbioru) i oczywiście wszystkim fanom twórczości Piekary.

———————————————————–

Książkę otrzymałem od serwisu nakanapie.pl, za co serdecznie dziękuje


Tytuł:  Mein Kampf

Autor:  Adolf Hitler

Wydawnictwo:  Scripta Manent

Ilość stron:  512

Data przeczytania: listopad 2010

————————————————————

 

 

 

 

Minęło już dużo czasu odkąd czytałem tę publikację, ale wczoraj wieczorem naszło mnie na drobne rozważania. A dziś postanowiłem „coś” napisać. Mianowicie potrafię sobie wyobrazić, że można być wspaniałym pisarzem, mistrzem pióra i nie potrafić w ogóle przemawiać publicznie. Niestety za nic nie mogę zrozumieć sytuacji odwrotnej. Mianowicie jak można być porywającym mówca, który potrafi w swych wystąpieniach zjednywać sobie osoby nie przychylne swym poglądom. Jak osoba, po której wystąpieniach wychodzili sami zwolennicy idei, bynajmniej nie dlatego że przeciwni zostawali „odstrzeleni” na zgromadzeniu ;). Taki obraz Hitlera, jako mówcy przedstawia czytelnikowi wydawca. Słyszałem o tym też wcześniej, dlatego też chcąc poznać, co on takiego mówił, że iż wszystkich przekonywał, że aż został wybrany w demokratycznych wyborach wraz ze swoją partią. Zanim otwarłem książkę wydawało mi się, że będą to jakieś jego słynę porywające przemówienia (nawet się bałem czy po przeczytaniu nie zapuszczę wąsik a’la fuhrer ;)) ale wewnątrz nie znalazłem wcale tego, co oczekiwałem. Adolf okazał się fatalnym pisarzem, strasznie chaotycznym, nie zbyt porywającym. Co trudno mi zrozumieć, przecież wystąpienia też musiał wcześniej sobie przygotowywać, więc napisanie swego rodzaju „ewangelii” nazizmu, którą miał w zamiarach stworzyć, nie powinno być najmniejszym problemem dla niego.

A mówiąc już o Adolfie to kiedyś trafiłem na pewien artykuł przytaczający słowa listu Hitlera do Himmlera z 4 marca 1944 r.

Polacy są najbardziej inteligentnym narodem ze wszystkich, z którymi spotkali się Niemcy podczas tej wojny w Europie… Polacy według mojej opinii, oraz na podstawie obserwacji i meldunków z Generalnej Gubernii, są jedynym narodem w Europie, który łączy w sobie wysoką inteligencję z niesłychanym sprytem. Jest to najzdolniejszy naród w Europie, ponieważ żyjąc ciągle w niesłychanie trudnych warunkach politycznych, wyrobił w sobie wielki rozsądek życiowy, nigdzie niespotykany.

Na podstawie ostatnich badań, powadzonych przez Reichsrassenamt uczeni niemieccy doszli do przekonania, że Polacy powinni być asymilowani do społeczności niemieckiej jako element wartościowy rasowo. Uczeni nasi doszli do wniosku, że połączenie niemieckiej systematyczności z polotem Polaków dałoby doskonałe wyniki

Później trafiłem na artykuł o planach sojuszu Niemiec z Polską i wspólnej walki przeciw Związkowi Radzieckiemu. Nie jestem najlepiej obeznany z historią ale moim skromnym zdaniem, to powinniśmy zawrzeć sojusz z Niemcami naszym sąsiadem a nie krajami które od Polski były oddalone że hoho i wiadomo jak to się skończyło. Kraj cały wyniszczony wojną i mimo że byliśmy ostatecznie po stronie wygranych to byliśmy największym przegranym tej wojny.  A mogło być dużo lepiej.


Tytuł:  Wrota

Autor:  Milena Wójtowicz

Wydawnictwo:  Fabryka Słów

Ilość stron:  512

Data przeczytania: 26 czerwca 2011

Ocena:  8/10

—————————————————————-

„Autorka posiada dar czarowania czytelnika absurdem rodem z książek Douglasa Adamsa, ironią i prześmiewczością Terrego Pratchetta oraz wlasnym specyficznym humorem, dzięki którym co chwila wybuchamy śmiechem”

Co prawda nie znam twórczości pana Adamsa, a Terrego Pratchetta też zbyt dużo nie czytałem, ale postanowiłem skusić się ze względu na:

  1. Pewne slowa kluczowe jak absurd, ironia, prześmiewczość, specyficzny humor, których zestawienie wydało mi się być interesującym.
  2. To pierwsza książka Fabryki Słów, jaką spotkałem w swojej bibliotece gminnej(nie można przejść obojętnie wobec takiego wydarzenia;) )
  3. Będą już w bibliotece nie lubię wychodzić z „pustymi” rękami

Salianka to 20 letnia królewna oraz czarownicą z Twierdzy, która w swej głowie posiada wrota do piekła. Nie zależy jej zbytnio na władzy, z czego radzi są jej doradcy mający władzę dla siebie. Ale jak to bywa w powieściach cała sielanka zostaje zaburzona pewnego dnia gdy do Twierdzy podstępem dostaje się książę z Dolin. Salianka wracając z kolejnej nudnej narady, zdejmuje swoją przyciasną koronę, natrafia na podstępnego wroga. Książe bierze ją za niewolnice okrutnej czarownicy z Twierdzy i nim dociera do niej, co się dzieje zostaje „uratowana” przez księcia.

„Wrota” są napisane lekkim oraz prostym językiem, czy ta się je bardzo szybko. W tej książce wszystko jest na odwrót. Straszna i okrutna czarownica z Twierdzy to w rzeczywistości młoda średniej urody dziewczyna, a dobra czarodziejka jest starą, odrzucającą kobietą, która w zamian za swoje kiepskiej, jakości usługi żąda ciężkiej pracy w jej gospodarstwie. Zło ma skrupuły, których brak za to jest dobru. Spotykamy demony czyniące dobro, oddające życie za ludzi, lubiące pieszczoty. Dodam kilka słów o wydaniu jak tylko zobaczyłem tę książkę okładka wydała mi się znajoma. Po chwili zastanowienia przypomniałem sobie że powieść Jerzego Nowosada „Czerwone oczy” miała bardzo podobną okładkę. Coś pan Cieśliński nie postarał się przy projektowaniu.

Podsumowując to, co prawda współpasażerowie autobusu nie zadawali sobie pytania: „czy ten koleś jest normalny? Toż to nie moralne tak wybuchać śmiechem”. Jednak książka jest całkiem dobra, zawiera wiele zabawnych kwestii jak i sytuacji. Jeśli ktoś przepada za którymś z wyżej wymienionych słów kluczowych, bądź też ma ochotę na coś lekkiego to polecam uchylić wrota.