Archiwum dla 14 lipca, 2011


Tytuł:  Wrota

Autor:  Milena Wójtowicz

Wydawnictwo:  Fabryka Słów

Ilość stron:  512

Data przeczytania: 26 czerwca 2011

Ocena:  8/10

—————————————————————-

„Autorka posiada dar czarowania czytelnika absurdem rodem z książek Douglasa Adamsa, ironią i prześmiewczością Terrego Pratchetta oraz wlasnym specyficznym humorem, dzięki którym co chwila wybuchamy śmiechem”

Co prawda nie znam twórczości pana Adamsa, a Terrego Pratchetta też zbyt dużo nie czytałem, ale postanowiłem skusić się ze względu na:

  1. Pewne slowa kluczowe jak absurd, ironia, prześmiewczość, specyficzny humor, których zestawienie wydało mi się być interesującym.
  2. To pierwsza książka Fabryki Słów, jaką spotkałem w swojej bibliotece gminnej(nie można przejść obojętnie wobec takiego wydarzenia;) )
  3. Będą już w bibliotece nie lubię wychodzić z „pustymi” rękami

Salianka to 20 letnia królewna oraz czarownicą z Twierdzy, która w swej głowie posiada wrota do piekła. Nie zależy jej zbytnio na władzy, z czego radzi są jej doradcy mający władzę dla siebie. Ale jak to bywa w powieściach cała sielanka zostaje zaburzona pewnego dnia gdy do Twierdzy podstępem dostaje się książę z Dolin. Salianka wracając z kolejnej nudnej narady, zdejmuje swoją przyciasną koronę, natrafia na podstępnego wroga. Książe bierze ją za niewolnice okrutnej czarownicy z Twierdzy i nim dociera do niej, co się dzieje zostaje „uratowana” przez księcia.

„Wrota” są napisane lekkim oraz prostym językiem, czy ta się je bardzo szybko. W tej książce wszystko jest na odwrót. Straszna i okrutna czarownica z Twierdzy to w rzeczywistości młoda średniej urody dziewczyna, a dobra czarodziejka jest starą, odrzucającą kobietą, która w zamian za swoje kiepskiej, jakości usługi żąda ciężkiej pracy w jej gospodarstwie. Zło ma skrupuły, których brak za to jest dobru. Spotykamy demony czyniące dobro, oddające życie za ludzi, lubiące pieszczoty. Dodam kilka słów o wydaniu jak tylko zobaczyłem tę książkę okładka wydała mi się znajoma. Po chwili zastanowienia przypomniałem sobie że powieść Jerzego Nowosada „Czerwone oczy” miała bardzo podobną okładkę. Coś pan Cieśliński nie postarał się przy projektowaniu.

Podsumowując to, co prawda współpasażerowie autobusu nie zadawali sobie pytania: „czy ten koleś jest normalny? Toż to nie moralne tak wybuchać śmiechem”. Jednak książka jest całkiem dobra, zawiera wiele zabawnych kwestii jak i sytuacji. Jeśli ktoś przepada za którymś z wyżej wymienionych słów kluczowych, bądź też ma ochotę na coś lekkiego to polecam uchylić wrota.